Lubisz alabastrową cerę czy jak Coco Chanel złotą opaleniznę? Opalasz się czy ukrywasz przed słońcem? Stosujesz wysoką ochronę przeciwsłoneczną zawierającą filtry chemiczne czy naturalne filtry fizyczne? Czy dieta może mieć znaczenie w ochronie i regeneracji skóry latem?
Jeśli uwielbiasz leżeć na plaży albo przy basenie tak jak ja, to na pewno chronisz skórę przed słońcem i nie smażysz się między 10 a 14 w południe. Tym bardziej jeśli masz dzieci z pewnością rozważasz jak zabezpieczyć ich skórę w upalne dni.
Intuicyjnie nigdy nie stosowałam produktów z filtrami chemicznymi, potem kiedy zainteresował mnie ten temat tym bardziej od nich stroniłam i unikam ich tym bardziej obecnie. Nigdy też nie testowałam wysokich filtrów chemicznych na moich dzieciach. Nigdy się nie poparzyliśmy. Kiedyś używałam głównie oliwy z oliwek oraz masła kakaowego, które kupowałam „spod lady” w aptece od znajomego aptekarza. Teraz świadomie tak dobieram oleje i masła roślinne, by zawarte w nich naturalne filtry przeciwsłoneczne odpowiadały na moje potrzeby i moich najbliższych.
I tak kiedy potrzebuję silnej ochrony, bo jestem na południu Portugalii albo w Brazylii, to używam oleju z pestek malin, którego ochrona potrafi osiągać nawet 50 SPF. Kiedy jestem w kraju, w zupełności wystarcza mi olej kokosowy albo migdałowy (ok. 5 SPF) Gdy jest wyjątkowo upalnie sięgamy też po olej z kiełków pszenicy (ok. 20 SPF) Najbardziej jednak uwielbiam masło monoi (ok. 5 SPF) za jego tropikalny zapach i aksamitne wykończenie oraz wspaniałe własności nawilżające.